niedziela, 18 października 2015

Część IV

Kolejny dzień szkoły.
Dziewczyna jak co dzień wstała do szkoły.
Ubrała się zjadła śniadanie i poszła.
Myślała ciągle o chłopaku nic innego nie miała w głowie.
Nie umiała przestać myśleć o nim.
Bała się o niego lecz doktor mówił ze dobrze z nim będzie.
Lecz jego stan się pogarszał.
Doktor nie chciał stresować dziewczyny.
Gdy doszła do szkoły miała przed sobą ten obraz wydarzenia.
Chciała płakać ale coś jej nie pozwalało.
Przebrała się i odwiesiła kurtkę i buty.
weszła na gore każdy się na nią patrzył.....
Ona już do tego przywykła.
Usiadła w kącie czyli jej ulubionym miejscu i słyszała rozmowy kolegów Alana ze jakaś dziewczyna go uratowała.
Luiza się od razu uśmiechnęła i poczuła  ciepło w sercu.
Zaczęła się biologia i każdy rozmawiał a Luiza z nikim.
Była przyzwyczajona do tego i rysowała coś tam w rysowniku.
Gdy chciała sięgnąć do kieszeni po chusteczkę poczuła kartkę.
Przypomniało jej się ze znalazła ją w pokoju mamy.
Otworzyła ją i było tam napisane:
 Droga Marto i Luizo
Na pewno teraz czytacie ten list,
który napisałam jak byłyście małe.
Chciałam wam napisać ze mimo co się stanie i tak was kocham.
Dacie sobie rade w życiu  mimo ze was nie nauczyłam jak żyć w życiu dorosłym, ale wierze was.
W moim pokoju szkatułce macie dwa naszyjniki które były moje i mojej mamy.
Noście je zawsze na pamiątkę o mnie.
PS zawsze z wami jestem Córeczki.
Luiza po przeczytaniu tego rozpłakała się wiec pobiegła do łazienki spojrzała w lustro i ujrzała obok siebie postać która przypominała jej mamę.
Dziewczyna zamknęła wiec oczy i je znowu odtworzyła i już nie było nikogo.
Po powrocie do sali dziewczyna usiadła do ławki i zaczęła rysować tą postać.
Jak skończyła się lekcja biologi była przerwa.
I miała zacząć się Historia ale w szkole zaczęło się palić kazali wszystkim wyjść ze szkoły.
Wnet szkoła cała stała w płomieniach nauczyciele kazali iść wszystkim do domu i wrócić za miesiąc bo muszą odbudować szkołę.
Luiza nie wracając do domu poszła do lasu żeby rysować nadal tą postać.
Po skończeniu postaci słyszała jakieś dziwne odgłosy jakby ktoś mówił do niej Uciekaj.
Dziewczyna się bała i naprawdę uciekła.
Wróciła do domu i powiedziała o tym siostrze.
Jej siostra powiedziała ze to wszystko wyobraźnia.
Po pokazaniu siostrze listu od mamy  który znalazła Marta  zaczęła krzyczeć czemu tam  weszła.
Luiza nic nie mówiąc pociągnęła Martę za nią i pokazała jej naszyjniki.
Marta zapytała się po co nam te naszyjniki.
Luiza powiedziała ze te naszyjniki nosiła ich babcia i mama.
Po czym Luiza kazała założyć jej ten naszyjnik bo jej tak mama w liście napisała,
Marta wiec założyła ten naszyjnik razem z Luizą.
Poczuły coś dziwnego jakby ktoś dotknął ją i Martę za rękę.
Szybko wybiegły z pokoju.
Luiza powiedziała.
-chyba te naszyjniki mają coś magicznego.
Marta ze śmiechem powiedziała
-Haha to nie magia Debilko to tylko zbieg okoliczności a poza tym w pokoju było otwarte okno.
Luiza na to
-Mów co chcesz ja i tak wiem swoje.....
Po czym poszła do pokoju...........

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz